"Bliskość to trwałe, wzajemne zaangażowanie emocjonalne z przewagą afektu poz...
"Bliskość to trwałe, wzajemne zaangażowanie emocjonalne z przewagą afektu pozytywnego. Ktoś jest dla nas ważny, my jesteśmy dla niego ważni i towarzyszą temu głównie pozytywne uczucia. (...) Bliskość to nie jest coś, co jest w głowie jednej osoby. Ma być w dwóch głowach. I w dwóch sercach. Powinna się przejawiać również w emocjonalnym zaangażowaniu. Wspólnota intelektualna to za mało, choć może być dobrą podstawą bliskiej relacji. (...) Niektórzy twierdzą, że w bliskich relacjach się duszą. Im bliskość może kojarzyć się z wchłonięciem. Obawiają się, że w bliskim związku przestaną istnieć. Stracą swoją odrębność. Trudno mówić o bliskości, kiedy dwie osoby są tym samym. Bliskość, zwłaszcza ta dorosła, zakłada istnienie granic – jesteśmy odrębni, jesteśmy różni. Na tym między innymi polega jej wartość, że mimo tych granic i różnic jesteśmy się w stanie spotkać i nawet zaciekawić innością drugiego człowieka. (...) Zdarza się, że ktoś co rusz wykrzykuje partnerowi: 'Bo ty się boisz bliskości!', ale jak się zajrzy w ten związek głębiej, to się okazuje, że ten drugi wcale się bliskości nie boi, tylko broni się przed byciem pochłoniętym. Nie ma wcale ochoty wszystkim się dzielić, wszystkiego opowiadać. (...) Jeżeli ktoś mówi: 'Chcę być z ludźmi bliżej i wiem, że tego nie umiem i do tej pory robiłem różne rzeczy, żeby sobie i innym to utrudnić', to ma za sobą pierwszy krok do tego, żeby się bliskości uczyć. Bo jej się można nauczyć, pod warunkiem, że się weźmie za to odpowiedzialność. Trzeba się najpierw rozejrzeć, z kim w ogóle ma się ochotę być blisko, bo przecież nie z każdym, co nam przeszkadza, czego się boimy, no i jak chcemy, żeby to wyglądało”.
Zofia Milska-Wrzosińska w rozmowie z Agnieszką Jucewicz "Czując. Rozmowy o emocjach"