"Domyśliłem się, że chodzi o obecność. Że tak się człowiek przyzwyczaja ..."
Domyśliłem się, że chodzi o obecność. Że tak się człowiek przyzwyczaja
od przedszkolnych lat, przez szkolne, licealne i studenckie, że
codziennie ktoś sprawdza jego obecność. Wywołuje z listy i domaga się
potwierdzenia: "Jestem". Przez te wszystkie lata ktoś jest zawsze
zainteresowany tym, byśmy byli. Najpierw być musimy, potem powinniśmy -
niezmiennie figurujemy jednak na listach obecności. Aż wreszcie z
ostatnim dniem studiów ten przywilej się kończy: odtąd nikt już naszej
obecności sprawdzać nigdy nie będzie, odtąd jesteśmy światu obojętni,
możemy sobie być lub nie być. Pracodawcy nie interesuje nasza obecność,
tylko efektywność (...)